Bardzo denerwującym faktem jest nastawienie naszych rodaków do ogółu technologii. Nie zliczę sytuacji, gdy pod naszymi wpisami dotyczącego któregoś z ekosystemów zjawiała się cała armia agresywnie nastawionych komentatorów, wyzwiskami przekonujących do własnych mylnych racji.
Każdy ma prawo głosu. Szanuję inność oraz własne zdanie, jednak nie rozumiem po co wszyscy hejterzy próbują wywołać wojnę, którą zwykle wygrywa ilość komentujących potwierdzających nawet najbardziej oderwane od rzeczywistości teorie i hasła. Bardzo lubię sytuacje, gdy nasi czytelnicy użytkujący Androida, Windows Phone, iOS i Blackberry spokojnie dyskutują, porównując plusy swoich ulubionych technologii i nie walczą na wyliczanie wad konkurencji. Niestety, obraz kreowany jako „jedyny właściwy” jest często jedynie zbiórką informacji przekazywanych przez osoby niekompetentne, nie znające się na rzeczy, co potwierdzi moja dzisiejsza miła rozmowa z młodą ekspedientką salonu Play.
Postanowiłem udać się dziś do wyżej wymienionego salonu, ponieważ nadszedł czas oddania testowanego przeze mnie Internetu LTE, który uzyskałem wraz z modemem, a jako że kolejka była długa, przy czym nigdzie się specjalnie nie śpieszyłem, postanowiłem zerkać na rozmowy prowadzone pomiędzy ekspedientką, a klientami fioletowej sieci komórkowej.
Internet LTE? Nie zapomnij o Kasperskym!
Postanowiłem wziąć na testy modem LTE wraz z kartą Play 4G, wiedząc, że przez 7 dni będę korzystał tylko i wyłącznie z internetu mobilnego. Niestety, mimo szczerych chęci okazało się, że mieszkam dokładnie 50 metrów poza granicą zasięgu łączności 4G w mojej okolicy, tak więc pozostało mi pasmo 3G – bardzo słabej jakości, lubiące się nadzwyczaj często „zrywać”. Po odczekaniu prawie godziny w salonie i po pozostawieniu na papierze paru moich podpisów, miła Pani ekspedientka z salonu Play zaczęła szukać modemu idealnego dla mnie. Na celowniku miałem urządzenie mobilne z funkcją routera Wi-Fi i w bardzo szybkim tempie sprzedawczyni odnalazła router Huawei. Bardzo zadowolony z „szybkiego” przebiegu sprawy, myślałem, że wreszcie udam się do mieszkania, wezmę zimny prysznic (w ten jakże gorący dzień) i po prostu się zdrzemnę.
Router mi się spodobał, byłem przekonany, że będzie mi się z niego korzystało bardzo wygodnie i przyjemnie, a dobry humor i optymistyczne podejście do świata skończyło się, gdy ekspedientka spytała się, czy na moim komputerze jest zainstalowany jakiś antywirus – odrzekłem, że nie, bo niby z jakiej okazji miałbym z niego korzystać?
Po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów, młodej pani zaiskrzyło w oczach i rozpoczął się wykład o tym, dlaczego warto zdecydować się na program antywirusowy i dlaczego powinien być nim Kaspersky – dyskusja o programach tego typu nie jest zła, tylko dlaczego miałbym kupować ten jakże promowany przez Play program, skoro korzystam z Maka, a moi domownicy z Ubuntu?
Możecie powiedzieć – wredna blogerzyna mogła powiedzieć wcześniej, że nie jest zainteresowana programem antywirusowym, a tak kobietka jedynie się namęczyła, jednak problem polega na tym, że droga pani nie dała mi dojść do głosu przez następne pięć minut. „Proszę Pani, po co mi Kaspersky skoro korzystam z Macbooka?” – te słowa wywołały znienawidzenie w oczach ekspedientki, która zmarnowała na mnie parę minut swojego drogiego czasu, a pytanie brzmi – czy nie mogła spytać się, z jakiego systemu korzystam? Zapomniałem… w dzisiejszych czasach, pytanie o system polega na odróżnieniu Windowsa XP, 7 i kafelkowej „ósemki”.
„Jak już Pani widzi, korzystam z OS X, tak więc, czy router Huawei będzie współpracować z moim komputerem?” – mówił dalej Rafał, obserwując grę min na twarzy sprzedawcy płci żeńskiej. „Nie wiem, ale mogę to za chwilę sprawdzić” – oznaczające 10 minut czekania na odpowiedź, było dla mnie przytłaczające do tego stopnia, że postanowiłem pobawić się opakowaniem routera, gdzie odnalazłem poszukiwane przeze mnie informacje napisane czcionką porównywalną do mrówki na tle słonia – „Urządzenie współpracuje z systemami: Windows: Vista+, OS X: 10.6+, Linux”.
Wszystko dobrze, wszystko pięknie, ale urządzenie Huawei nie miało ochoty trafić do mojego mieszkania, wywołując błąd systemu przy każdej próbie sprzedania produktu – „spróbujmy z innym modelem, dobrze?” – „dobrze, niech Pani się nie śpieszy (ostatni autobus i tak mi już odjechał)”. Dryń, dryń, dryń i tak przez pięć minut - po błędzie sprzedaży urządzenia Huawei i dwóch modemów ZTE, przyszedł czas na ciężką artylerię - modem stacjonarny, który naturalnie „wskoczył” bez najmniejszego oporu. W ten sposób, stałem się potencjalnym klientem Internetu mobilnego 4G LTE, którego mogę używać głównie w mieszkaniu – no chyba, że posiadasz telefon z modułem LTE Rafciu? – niestety, nie.
Minęło parę kolejnych minut, klienci stojący za mną szczerze mnie znienawidzili, a gdy tylko udało mi się opuścić ciasny budynek przepełniony atrapami smartfonów, poczułem się, jak gdyby ktoś wyssał ze mnie całą energię życiową i pozostawił na jej miejscu czarną dziurę.
Mamy LG L5 II, Sony Xperię M, Nokię X, której nie polecamy i parę Lumii – które mają Windowsa
Dzisiaj, gdy nadszedł czas oddania modemu, stałem w kolejce przed dwójką kobiet – najpewniej była to matka i córka. Córka w wieku 18 lat, biegając po całym sklepie, pokazywała mamie, na który telefon chce kupić.
- Chcemy przenieść numer z Plusa do Play i wziąć jakieś urządzenie w Miksie.
- Rozumiem, jaki będzie to Mix?
- Doładowania za 30 złotych na dwa lata.
- Ile byłybyście Panie w stanie dopłacić do smartfona?
- Jakieś 300 złotych.
- 200! – powiedziała matka.
- Rozumiem, w takim razie mamy LG L5 II, Alcatela Idol… a właściwie, podejdźmy do atrap. Który telefon się pani podoba?
- LG G2 wydaje się być dobry.
- Ale proszę pani, ten telefon nie jest dostępny przy pani przedziale cenowym, a może zdecyduje się pani na LG L5 II, który jest ładny, albo na Alcatela, który jest duży i kolorowy?
- Jak to, nie jest w jej przedziale cenowym? Czy Pani oszalała!? To ile ja mam zapłacić za telefon – wykrzyczała matka.
- Wygląda bardzo ciekawie, a co ma Pani z Nokii? (rzekła córka) Od lat używałam Nokii i chciałabym chyba kupić smartfona tej firmy.
- Mamy Nokię X, która jako jedyny telefon tej firmy posiada Androida (a modele X+ i XL w ogóle nie istnieją) i to raczej wszystko.
- Ale przecież widzę tu Lumie 630, 520 i 625, które są w mojej cenie!
- Tak, ale Windows Phone posiada wiele niedopracowań, jest bardzo zamknięty i w ogóle mało kto go lubi, Android jest trendy a Xperia M to telefon, na który nasi klienci wcale nie narzekają!
- W takim razie, wezmę tę Xperię M, co mi tam.
Jest to bardzo ciekawa wymiana zdań, a będąc jej światkiem nie wiedziałem, czy jestem w ukrytej kamerze, czy konsultantka (ta od Kasperskiego) ma znikomą wiedzę o Windows Phone. Tak czy siak, oddałem jej modem, rozwiązałem umowę i postanowiłem z nią porozmawiać o telefonie idealnym dla mnie.
- Pracuje w branży technologicznej i poszukuje dla siebie smartfona, ale nie wiem na co się zdecydować. Czy mogłaby mi Pani coś doradzić?
- Jaki byłby to abonament?
- Cóż, myślę, że zgodziłbym się na 100 złotych pod warunkiem darmowych SMS do wszystkich sieci, darmowych rozmów do Play, pakietu internetu i dobrego smartfona.
- W takim wypadku, ile jest w stanie Pan dopłacić do smartfona?
- Jakieś 600 złotych.
- Dobrze, tak więc, mamy HTC One M8, M7 (Bardzo szanuję HTC i ekspedientka prawdopodobnie zauważyła u mnie chwilowe zapatrzenie w atrapy flagowych smartfonów mojego ulubionego producenta sprzętu mobilnego), Samsunga Galaxy S5, LG G2 i myślę, że któryś z nich się Panu na sto procent spodoba.
- A ma Pani coś z Windows Phone?
- Tak, posiadamy modele 1320, 920, 630, 625 i 520, ale nie warto się nimi interesować.
- Dlaczego?
- Ponieważ w tym systemie nie ma wielu aplikacji, Nokie są bardzo mocno krytykowane przez naszych klientów i nie mają Androida, który przecież jest tak najlepszym systemem operacyjnym, czyż nie?
- Nie przepadam za Androidem, ale nie chce iPhone i chętnie spróbowałbym Windows Phone, jaki telefon mogłaby mi Pani polecić?
Po wypowiedzeniu tych słów, ekspedientkę wręcz zamurowało – jak to, nie lubi Androida, chce wydać kupę kasy i chce Windows Phone? Trzeba go przekonać!
- Nie wiem, czy Pan wie, ale Samsung Galaxy S5 posiada bardzo ciekawe aplikacje pozwalające nam być w formie i fenomenalny ekran, wyświetlający przepiękne kolory!
- Nie potrzebuje smartfona, aby biegać i nie muszę się tym chwalić w aplikacjach tego typu, a sam chciałbym solidniejszego smartfona.
- HTC posiada bardzo solidną i ładną obudowę, a interfejs Sense został tak zaprojektowany, aby wyświetlać na pulpicie tylko najistotniejsze informacje, czerpiąc je np. z Facebooka!
- Preferuję Twittera.
- LG G2 posiada dobry przedni aparat, idealny do robienia selfie.
- Nie robię sobie selfie, wolę fotografować naturę, a jak oboje wiemy, najlepsze aparaty w urządzeniach mobilnych znajdziemy w iPhone, droższych Lumiach i flagowych Xperiach.
- Gdzie Pan właściwie pracuje, skoro ma Pan tak olbrzymią wiedzę? – powiedziała ironicznie.
- Piszę na Antywebie i codziennie korzystam z dziesiątek urządzeń, jednak nie mogę się na nic zdecydować.
I nagle piekło zamarzło, jakże wygadana sprzedawczyni nie wiedziała co powiedzieć, a do mnie zadzwonił telefon – kochanie, trzeba zrobić zakupy, wpadnij do domu i przejdziemy się do sklepu – tak wiec, nie przerywając połączenia pożegnałem się z młodą brunetką i pospacerowałem do domu.
Jaki z tego morał?
Pracownicy salonów sieci komórkowych często nie znają się na urządzeniach z którymi pracują, chodząc na różnego rodzaju kursy i wciskając każdemu użytkownikowi telefony, których nikt normalny by nie kupił.
Tłumaczy to między innymi to, dlaczego w Play w moim mieście nie sprzedają się Lumie 630, Motorole Moto G, czy Nokie X – propaganda, bo Android jest najlepszy, głównie na tanich i kolorowych telefonach!
Nie dziwię się, czemu fanboje Androida zachowują się tak głośno – zostali skrzywdzeni przez własną niewiedzę i masową wyprzedaż najgorszych telefonów dostępnych w magazynach. Jeżeli więc kupiliście telefon pokroju Xperii M, Samsunga Galaxy S3 Mini i tak naprawdę nie wiecie, jak płynie pracuje Android na np. Nexusie, czy HTC One, proszę – nie komentujcie każdego artykułu dotyczącego Windows Phone, Blackberry i iOS tekstami typu „Ten telefon jest do dupy! Tylko Android!” – bo tym samym, nie dość, że robicie z siebie komików, to jeszcze ośmieszacie system Google, który chcąc nie chcąc nie jest zły – na dobrych urządzeniach.
The post Propaganda salonów Play, czyli o tym, dlaczego Nokia jest zła, a Windows Phone jest gorszy od Androida appeared first on AntyWeb.