Wpadło mi w ręce kilka eksiążek dzięki którym mogłem wreszcie wypróbować jak czyta się ebooki na iPadzie. Średnio przeczytanie książki w momencie gdy mam trochę czasu dla siebie zajmuje mi dwa dni, przy jednym “posiedzeniu” spędzam z książka między 3 a 4 godziny po czym robię sobie przerwę na inne zajęcia (mowa oczywiście o okresie wakacyjnym i bardzo luźnym dniu). Siadając do iPada miałem zamiar posiedzieć z książką jakieś 2 godziny bo tyle maksymalnie czasu mogłem w danej chwili poświęcić na czytanie.
Niestety po godzinie moje doświadczenie z czytaniem się skończyło. Po tym czasie skupienie wzroku na tekście było już coraz trudniejsze i zacząłem odczuwać zniechęcenie do dalszego czytania. Generalnie czułem się zmęczony i musiałem przerwać. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze morderczy błyszczący ekran – na reklamach i przeglądając strony internetowe wygląda on zabójczo. Co innego jednak kiedy czytam. Trudno mi było znaleźć taką pozycję aby nie odbijało się w ekranie któreś ze świateł w pokoju (co jest bardzo rozpraszające).
Ostatnia rzecz to trzymanie naszej elektronicznej książki – iPad nie jest lekki i nie da się go traktować jak zwykłej książki więc wiele klasycznych pozycji “czytacza” odpada. Trzymanie go na przykurczonych kolanach jest jakimś wyjściem ale nie na długo. Ostatecznie najlepszą pozycją okazało się leżenie na kanapie i trzymanie iPada na brzuchu :)
Pewnie podejmę jeszcze próbę pogodzenia się z iPadem jeśli chodzi o książki ale pierwsze wrażenia bardzo mnie zniechęciły i na razie korzystam z tego urządzenia jako przeglądarki internetowej (gry na iPada są przereklamowane szczególnie dla kogoś kto przyzwyczajony jest do konsoli).