No i wczoraj obejrzałem Social Network – film o tym jak Mark Zuckerberg z aspołecznego geniusza stał się właściciel największego na świecie serwisu społecznościowego. Wrażenia po filmie mam dość mieszane. Film jako taki ogląda się dość przyjemnie i kiedy zostały pokazane napisy końcowe byłem zaskoczony, że to już.
Właściwie cała historia filmu kręci się w okół pozwów oszukanego przez Zuckerberg współzałożyciel Facebooka oraz pozwu tych, którym Mark ukradł pomysł. To, że TheFacebook był inspirowany pomysłem “innych” film pokazuje jako oczywistość, natomiast dla złagodzenia sytuacji pokazane jest jak Zuckerberg był zaangażowany w tworzenie serwisu i z jaką pasją go rozwijał.
Muszę przyznać, że duże wrażenie na mnie zrobił Jesse Eisenberg czyli odtwórca głównej roli. Jest on w sumie podobny do Zuckerberg i genialnie się w niego wcielił łącznie z naśladowanym stylem mówienia (szczególnie pierwsza scena rozmowy z dziewczyną).
Za mało według mnie w filmie było samego Facebook, rozwój serwisu pokazany jest do momentu osiągnięcia pierwszego miliona. I tutaj mam pewien niedosyt. Nie do końca dało się więc poznać Facebooka jako firmę, czy też zobaczyć jak Zuckerberg zmienia się z studenta w szefa olbrzymiej firmy. Jeśli ktoś myśli, że na filmie zobaczy jak wyglądają kontakty z inwestorami, rozmowy z VC to również się zawiedzie. Możliwe, że te fragmenty z historii FB nie były na tyle ciekawe aby pokazywać je na filmie.
Jeśli zaś chodzi o zgodność filmu z faktami to trudno jest mi się na ten temat wypowiedzieć gdyż nie śledziłem tak dokładnie procesów Zuckerberg i wszystkich historii związanych z powstaniem serwisu.
Social Network odebrałem bardziej jako film familijny (takie 13+) niż historię najpotężniejszego serwisu społecznościowego na świecie. W porównaniu do fabularnego filmu o historii Microsoftu (zapomniałem tytułu) z Social Network nie dowiemy się tak wiele o samej firmie.